Automaty, programy lojalnościowe, kioski – recykling w Europie.
Na zachodzie Europy i w Wielkiej Brytanii to nic nowego. Znają je także doskonale Skandynawowie. W namawianiu nas do recyklingu są niezastąpione. Jedynie w Polsce jakoś nie przyjęły się póki co ze zbytnim entuzjazmem. A szkoda, bo to początek zupełnie nowej ery recyklingu.
Wyobraź sobie, że każda zebrana puszka i butelka staje się ekologiczną walutą, którą możesz wymienić na przekąskę, koszulkę albo realne pieniądze. Dzięki automatom recyklingowym to możliwe. W krajach, gdzie takie rozwiązanie zastosowano, kaucje są tak wysokie, że nikomu nawet przez myśl nie przejdzie, aby puszkę lub butelkę wyrzucić do kosza. Za to, wspólne wycieczki do automatu recyklingowego stają się czymś normalnym. W szkołach, w centrach miast, wśród mieszkańców tego samego osiedla. W Polsce takie rozwiązania do tej pory dostępne są tylko w Warszawie, Lublinie i Rewalu. Władze centralne do tej pory jakoś nie zainteresowały się projektem, a szkoda. Ministerstwo Środowiska mówi wręcz wprost o tym, że wprowadzenie automatów jest kosztowne, a koszty te zwracają się dopiero po kilku latach. Czy jest to stwierdzenie prawdziwe, tego nie oceniamy. Pozostaje tylko zmotywować władze okręgowe, bo to naprawdę dobry pomysł.
A dlaczego jest taki dobry? Po pierwsze unikamy problemu śmiecenia i mieszania odpadów w publicznych kontenerach. Po drugie, uświadamiamy ludziom bardzo obrazowo, namacalnie wręcz korzyści z recyklingu, a po trzecie wprowadzamy recykling jako modny element kultury, tak jak czyni to chociażby upcycling, czyli recyklingowe projekty DIY. Poprzez takie postępowanie, możemy sprawić, że wyścigi z puszkami i butelkami typu „kto pierwszy ten lepszy” staną się mega popularne. Bo w automatach za na recyklingowych zwycięzców już będą czekać nagrody: kieszonkowe, T-shirty i łakocie.