Proekologiczne pranie.
Od kiedy w naszych domach zagościły pralki automatyczne – pranie stało się stosunkowo łatwym i niewymagającym zbytniego zaangażowania zabiegiem. Wkładamy do bębna brudne ubrana (koniecznie o jednej tonacji kolorystycznej, w innym przypadku mogą zafarbować!), nastawiamy odpowiednią temperaturę, program, wsypujemy proszek, wlewamy płyn do płukania, włączamy przycisk START i więcej nas już nic nie interesuje, aż do czasu powieszenia wilgotnych, wypranych już ubrań do wyschnięcia. Jako, że jest to wygodne, a efekty widoczne i zamierzone – z chęcią robimy pranie średnio raz, czasem dwa w tygodniu (pod warunkiem, że nie mamy w domu małych bobasów J). Nie zastanawiamy się przy tym, czy wszystko jest robione z myślą o ochronie środowiska i jakiejkolwiek oszczędności.
Warto w tym momencie się zatrzymać i zapytać samego siebie, jakie błędy popełniamy podczas cotygodniowego prania. Po pierwsze, w jakiej temperaturze pierzemy nasze ubrania? Czy nastawiamy program na 60 stopni, kiedy w zupełności możemy nasz automat nastawić na 40? Nasze ubrania wypiorą się równie dobrze, a przy tym nasza pralka zużyje mniej energii do nagrzania wody, a nasz rachunek za prąd będzie mniejszy.
Pierzmy dopiero wtedy, kiedy pralka jest w 100% pełna – puszczając program półtoragodzinny, podczas gdy w bębnie pralki mamy jedynie dwa ręczniki i jedną parę skarpetek – to istne burżujstwo i marnowanie wody i prądu! Pamiętajmy, że nasze pralki w większości mają ustawiony program oszczędnego prania – jest to tryb krótszy, nastawiony na niższą temperaturę i przez to bardziej przyjazny naszemu środowisku.